https://45.media.tumblr.com/0c3db26589bfeba0d84b063b7e92ed62/tumblr_nz5lj1BLZP1ufe64so1_500.gif
Będę tym jedynym, jeśli tego pragniesz. Poszedłbym za tobą wszędzie. Czuję się taki mały, to przeszło moje pojęcie. Nie wiem już nic.

prolog

nie rozumiem, co blogspot odwala z czcionką - wybaczcie


Przeszłość zawsze odbija się w naszej przyszłości niezależnie od tego, jak bardzo chcemy tego uniknąć. Zepchnięcie wspomnień na krańce naszej pamięci nie wystarczy – one prędzej czy później zbiorą swoje żniwo. Możemy się wypierać, wmawiać innym ludziom i samemu sobie, że to wszystko zostało w młodzieńczych latach i już nie powróci, ale każdy głupiec wie, iż człowiek niczego w życiu nie powinien być pewien. Los lubi sobie z niego zakpić – a im silniejsze przeświadczenie będzie miał, tym dotkliwej odczuje skutki swojej naiwności.
Aylar Linge mogła się pochwalić nietypowym bagażem doświadczeń. Bagażem, z którego tylko niektóre elementy nosiła ze sobą każdego dnia. Wybierała co ważniejsze, mniej bolesne wspomnienia i pozwalała im egzystować w świadomości swojej oraz ludzi ze swojego otoczenia. Niewielkiego, od kilku miesięcy składającego się z jednej osoby. Tej, której starania miały wkrótce zaprzepaścić karkołomną segregację przeszłości dokonaną przez Aylar. Linge traktowała to, jako zło konieczne pozwalające jej prowadzić spokojne życie. Ufała, że usuwając nieprzyjemne fragmenty będzie szczęśliwsza.
Nie jestem pewna, czy to dobry pomysł – szepnęła Aylar i z cichym westchnieniem opadła na brązową kanapę. Skrzyżowała ręce na jej podłokietniku i oparła na nich brodę, swój wzrok utkwiwszy w siedzącym nieopodal mężczyźnie.
Dlaczego? – Uśmiechnął się półgębkiem. Już kilkakrotnie przeprowadzali tę rozmowę i każdorazowo kończyła się tak samo: wnioskiem, że choć pomysł jest raczej kiepski, mimo wszystko to najlepsza możliwa opcja w tamtym momencie. Zawód skoczka narciarskiego polegał na ciągłych wyjazdach, niewielka ilość czasu spędzanego w domu nie wszystkim była w stanie wystarczyć. Dla nich była to namiastka normalności, dlatego tak bardzo pragnęli ją wydłużyć, choćby nienaturalnie. Stąd wzięła się propozycja, aby Aylar rozpoczęła pracę związaną z Pucharem Świata. Docelowo miała stać się członkinią sztabu reprezentacji Niemiec, jednak niechęć zarówno trenera, jak i prezesa Niemieckiego Związku Narciarskiego skutecznie ostudziła ich entuzjazm. Tylko problemy zdrowotne asystenta trenera norweskiej drużyny sprawiły, że Aylar ostatecznie może się poszczycić zatrudnieniem związanym ze skokami narciarskimi.
Wiesz dobrze dlaczego – sarknęła. Nie wspominając o tym, że to nie jest niemiecka reprezentacja, to ja się nawet nie znam na… Na wszystkim.
Jej słowa spotkały się tylko z cichym śmiechem.
Severin.
Jej oskarżycielski ton przywołał Niemca do porządku. Lewą ręką dotknął włosów Aylar i delikatnie zaczął je gładzić.
Jesteś Norweżką, więc to żaden problem.
Westchnęła ciężko, przymykając powieki. Irytowało ją, że Severin nie rozumie jej wątpliwości. Chciała z nim spędzać więcej czasu, aczkolwiek bycie członkiem innej, niż niemiecka, reprezentacji niekoniecznie może im to ułatwić. W dodatku Aylar nie pamiętała, kiedy ostatnio widziała jakikolwiek konkurs skoków narciarskich. Zdawała sobie sprawę, że zachowała się jak kompletna ignorantka. Gdy jeszcze studiowała mogła wmawiać sobie oraz innym i obarczyć winą ilość pracy, jaka spadała na nią każdorazowo po zajęciach, jednak w momencie, kiedy dowiedziała się o możliwości pracowania w świecie skoków narciarskich powinna spróbować choć trochę się z tą dyscypliną zaznajomić. Wiedza, która została jej z dzieciństwa, bądź została dyskretnie przemycona przez Severina wydawała się być zdecydowanie niewystarczająca. Za niezbity dowód niech posłuży fakt, iż nawet nie zdawała sobie sprawy, z jakimi ludźmi przyjdzie jej pracować, znała tylko nazwisko samego trenera.
Uznajmy… – zaczęła. – Uznajmy, że to wypali. Idę zobaczyć, jak się nazywają moi przyszli podopieczni.
Podopieczni? – Roześmiał się w głos, obserwując postać Aylar znikającą w pokoju obok. Nie wiedział, czego może się spodziewać po tym sezonie, a już szczególnie teraz, kiedy jego dziewczyna będzie częścią obozu przeciwników. Był pewien tylko jednego: skoro Aylar będzie bliżej niego on, Severin Freund, zrobi wszystko, by zdobyć Kryształową Kulę.


Kilka dni, które dzieliło ich od pierwszego dnia w pracy Aylar było dla Severina jednym wielkim nieporozumieniem. Pomiędzy edukowaniem swojej dziewczyny w obecnym świecie skoków narciarskich, musiał znosić jej częste zmiany nastroju, wybuchy paniki lub gniewu. Potrafiła go obrażać poprzez najbardziej niewybredne określenie i tylko jego cierpliwość, rozciągnięta do granic możliwości, uchroniła ich przed sporym kryzysem w związku. Każdorazowo, gdy Aylar zaczynała krzyczeć, Severin wychodził z pomieszczenia, ignorując jej nawoływania. Początkowo próbował ją uspokajać, jednak wciąż kończyło się to fiaskiem – ba, stan Norweżki się pogarszał.
Severin był przekonany, że kiedy Aylar zaznajomi się z podstawami, które powinna znać, podejdzie do całej sprawy z dystansem i choć w niewielkim stopniu optymistycznie. Stało się wręcz odwrotnie, jej niechęć z niewiadomych powodów nabrała siły, jakby całą sobą Aylar chciała się obronić przed rozpoczęciem pracy w sztabie norweskim. Szkopuł tkwił w tym, że zdołała już podpisać umowę na cały sezon 2014/15 i Severin nie zamierzał pozwolić jej jej zerwać. Nie po to tyle się napracował, żeby teraz Aylar to zaprzepaściła przez jakieś widzimisię.
Dzień sądu, jak go Aylar w pewnym momencie nazwała, zaczął się nad wyraz spokojnie. Dziewczynie towarzyszył nawet niewielki uśmiech na twarzy, który wprowadził Severina w konsternację.
Może nie będzie tak źle – odpowiadała za każdym razem, gdy Freund pytał, skąd ta nagła zmiana nastawienia. Aylar wiedziała, że nie może mu wyznać prawdy, skoro nie chce, by ujrzała ono światło dzienne.
Poza całą niepewnością związaną z samą pracą, obecny był jeszcze strach związany z przeszłością Linge. Paraliżujący, wywołujący potrzebę ucieczki w najdalsze z możliwych miejsc.
Aylar pakując się w związek ze skoczkiem narciarskim nie podejrzewała nawet, że będzie musiała się zmierzyć z postacią z jej przeszłości. Wmawiała sobie, iż nie musi się wtrącać w sportowy świat, ma własny – prawniczy, który pochłaniał ją do głębi. Severin wiedział, dlaczego nie interesują jej jego sprawy zawodowe – a przynajmniej Aylar postarała się, aby odnosił takie wrażenie. Nie okłamała go, pominęła tylko parę kwestii, o jakich sama chciała zapomnieć.
Rezygnacja z aplikacji kosztowała Aylar wiele wysiłku, wiele kłótni z jej ojcem, nieprzespanych nocy i długich rozmów z Severinem. Był to dla niej jeden z największych kroków w życiu, jednocześnie najbardziej trudny i bolesny. Cały plan na przyszłość legł w gruzach, ale nie pojawił się przy tym żal. Strach, niepewność jutra – i owszem, ale nie żal, bowiem Aylar towarzyszyła wiara we własne możliwości. Coś, czego nie odczuwała od dawna.
Żal pojawił się w dniu, kiedy w końcu sprawdziła, z kim przyjdzie jej pracować. Jedno nazwisko sprawiło, że miała ochotę krzyczeć, biec. Jej jeszcze nie zbudowany świat upadł, ale o tym wiedziała tylko ona. W ciszy ukrywała żal do samej siebie, że pozwoliła by do tego doszło.
Wszystko działo się jakby w zwolnionym tempie – opuszczenie samochodu, kilka słów od Severina i krótki pocałunek, wejście po schodach do przestronnego holu, z którego do miejsca spotkania poprowadził ją pracownik ośrodka. Uśmiechała się, tworząc złudzenie odprężenia. Nie dała po sobie poznać, że wstrzymała oddech, gdy mężczyzna otworzył przed nią drzwi do salki treningowej. Przymknęła oczy na kilka sekund, jakby przestrzeń po tej chwili miała się rozpłynąć, a ona znajdowała się w zupełnie innym miejscu, z innymi osobami.
Aylar!
Drgnęła, usłyszawszy swoje imię. Podziękowała skinieniem głowy pracownikowi ośrodka i przeniosła swój wzrok na Alexandra Stöckla, trenera, którego dane było jej poznać jeszcze zanim zdecydowała się na podpisanie umowy.
Musisz mi wybaczyć, że witamy cię podczas treningu, ale tylko wtedy wiem, że na pewno wszyscy są obecni – zaśmiał się, posyłając swoim podopiecznym karcące spojrzenie. Aylar podniosła lekko kąciki ust, czując w pewnym sensie obowiązek jakiejś pozytywnej reakcji na te słowa.
Nic nie szkodzi – wyszeptała zachrypniętym głosem. Mimowolnie skrzywiła się na ten dźwięk.  Nic nie szkodzi – powtórzyła już głośniej i pewniej.
Magnusa już znasz, reszta sztabu zaraz powinna tutaj dotrzeć. A to – odwrócił się w stronę zdezorientowanych mężczyzn, wpatrujących się w nowo przybyłą z nieskrywanym zainteresowaniem – moja kadra na ten sezon. Od lewej Tom, Anders Bardal, Rune, Andreas, Anders Jacobsen i Anders Fannemel. Aylar Linge, która w tym sezonie będzie pomagać i niekiedy zastępować Magnusa. Wierzę, że nie będzie to konieczne, ale… – Aylar była świadoma, że trener wciąż coś do niej mówił, jednak jej myśli były skupione na zupełnie innej osobie.
Łudziła się, że nie zostanie rozpoznana. Te kilka lat okazało się niewystarczające, by zachować anonimowość w konfrontacji z przeszłością. Jej przeszłość lustrowała Aylar wzrokiem, jakby nie mogła uwierzyć, że to dzieje się naprawdę. Ich spojrzenia się skrzyżowały: jedno intensywne, drugie spłoszone. Każde z nich chciało zrobić krok, zgoła w innym kierunku.
Miło mi – wyszeptała Aylar, czym zwróciła na sobie uwagę wszystkich zebranych. Spojrzeli na nią zdezorientowani. Tylko on się wyłamał – rozczarowanie było wręcz wypisane na jego twarzy. Linge była wręcz pewna, że nie spodziewał się takiej reakcji z jej strony. Wyparła się ich przeszłości, wyparła się jego. Zaprzeczyła, że kiedykolwiek wcześniej znała Andersa Fannemela.


Cześć. To u góry to prolog czegoś nowego, krótkiego rozdziałowca. Jakość pozostawia wiele do życzenia, ale wiedziałam, iż jeśli teraz tego nie opublikuję to nie ruszę z następnym rozdziałem i będę w kółko męczyć ten prolog.


W gwoli wyjaśnienia, jest to pierwsza część krótkiej serii: Cisza, Szept, Krzyk. Każda część ma podtytuł, każda w pewnym sensie jest dla mnie istotna. Każda z innego powodu. Bohaterowie dobrani trochę przypadkowo - tutaj stwierdziłam, że fajnie by było napisać coś o skokach. Więc jestem. Choć nie sama się dziwę, że to opowiadanie nie jest z Kraftem w roli głównej, ale nie ważne. Jeśli chodzi o zgodność z przebiegiem sezonu 2014/15 - najważniejsze fragmenty postaram się zachować, aczkolwiek to nie skoki są istotą tej historii. Na dobrą sprawę nie do końca wiem, jakiej historii. Znam dwie główne postacie, na razie będę na tym bazować.
Jakby ktoś przeczytał, fajnie by było, gdyby dał znak. Ja postaram się zostawiać ślady po sobie na nie-moich blogach, aczkolwiek niczego nie obiecuję - obecnie moje życie to jedna wielka żonglerka czasem.
enjoy

6 komentarzy:

  1. Fannis <3 Podoba mi się prolog, lubię motyw walki z własnymi demonami z przeszłości a Norge to najpiękniejsze miejsce na ziemi. Czekam na jedynkę ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Fannis <3 Podoba mi się prolog, lubię motyw walki z własnymi demonami z przeszłości a Norge to najpiękniejsze miejsce na ziemi. Czekam na jedynkę ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja lubię Severina (z resztą polubiłam go przez pewne opowiadanie blogowe), a tu Fannis znikąd się pojawia. Zmora z przeszłości. Dziwi mnie jednak fakt, że mało wie o skokach narciarskich, przy chłopaku skoczku wydaje mi się to niemożliwe. Nawet jakby się bardzo starała to jednak musiałby jej coś mówić, taka jest moja opinia. Pozostaje mi czekać na kolejny rozdział, bo blog dodałam do obserwowanych :)
    Dziękuję za wizytę u siebie i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Znalazłam tego bloga przypadkiem, ale wcale nie żałuję :)
    Świetny prolog! Kurczę, gdybym ja potrafiła tak pięknie pisać... Zazdroszczę :)
    Nie mam pojęcia co napisać, dlatego czekam na więcej. Obiecuję, że przy pierwszym rozdziale mój komentarz będzie bardziej 'ogarnięty' :)
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie na: nie--idealni.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Jakie to fajne!
    Dobrze napisane, z tajemniczą przeszłością, lekką dramą, Severinem i Norami. Kupuję i czekam na ciąg dalszy. Pozdro!

    OdpowiedzUsuń
  6. 37 year old Accountant I Ellary Shimwell, hailing from Maple Ridge enjoys watching movies like Only Yesterday (Omohide poro poro) and Surfing. Took a trip to St Mary's Cathedral and St Michael's Church at Hildesheim and drives a Grand Am. ponizsza strona

    OdpowiedzUsuń